W polskiej debacie publicznej zdarza się, że pojawia się pojęcie „żydokomuna”. Było ono używane w pejoratywnym kontekście przez Janusza Korwin-Mikkego, a także innych polityków i publicystów związanych z jego partią oraz tygodnikiem „Najwyższy Czas” (Gąsior, 2014). Przykładem takiej wypowiedzi są słowa Jacka Wilka z czerwca 2020 roku: „Ja nigdy nie poprę pisowskiej żydokomuny, która buduje socjalizm, zawraca nas do PRL i opiera swe rządy na totalnym bezprawiu” (Stańczyk, 2020). Głośnym przykładem użycia tego pojęcia była też okładka konserwatywnego tygodnika „Do Rzeczy” z maja 2016 roku, gdzie mogliśmy dostrzec napis „Żydokomuna czy chamokomuna. Piotr Zychowicz niszczy polityczną poprawność”. W ten sposób promowano artykuł historyka, który pisał o istotnym udziale ludności żydowskiej w systemie Polski Ludowej (Brzezicki, 2016). Na tej podstawie można stwierdzić, że to określenie jest używane nie tylko jako obelga, ale też po to, żeby podkreślić wyraźne związki Żydów z komunistyczną ideologią. Według tego sposobu myślenia, doprowadziły one do tego, że odegrali oni dominującą rolę w polityce Związku Radzieckiego oraz jego państw satelickich. W Polsce przekonanie to było popularne już w okresie międzywojennym, natomiast w latach 50. oraz 60. tylko się umocniło. W związku z tym uważam, że warto rozważyć to, czy mityczna „żydokomuna” rzeczywiście miała miejsce oraz jaki był los społeczności żydowskiej w okresie stalinizmu, kiedy uznawano wpływy osób tej narodowości za największe. Można domniemywać, że w przypadku ich znacznego wpływu na władzę, powinno dojść do uprzywilejowania tej grupy w kwestiach politycznych czy ekonomicznych.
W okresie rządów Władysława Gomułki
powszechny był pogląd, że to przede wszystkim Żydzi odpowiadają w Polsce za
stalinowski terror. Prawdą jest to, że wielu z nich postanowiło współpracować z
nowymi komunistycznymi władzami. To zjawisko nie ograniczało się jednak do
ludzi, którzy już wcześniej mieli poglądy zbieżne z linią rządzących. Z danych
wynika, że rzeczywiście w aparacie represji mieliśmy do czynienia ze znaczną
nadreprezentacją osób pochodzenia żydowskiego. W latach 1944-1954 mimo
stanowienia zaledwie ok. 1% populacji, na najwyższych funkcjach w Ministerstwie
Bezpieczeństwa Publicznego (MBP) stanowili 37% osób, a w jego jednostkach
terenowych 13,7% (Eisler, 2006,
s.100). Dawało to z pewnością pretekst grupie „natolińczyków”, a następnie „partyzantów” z
Mieczysławem Moczarem na czele, do szerzenia poglądu, że to właśnie ten naród jest
największym źródłem różnego rodzaju problemów. Niektórzy twierdzili nawet, że
Żydzi rządzili całym państwem. Jako odpowiedzialnych za stalinizm w Polsce
wymieniano trzech polityków tej narodowości: Jakuba Bermana, Hilarego Minca i
Romana Zambrowskiego (Eisler, 2006, s.101). Teorie te ciężko uznać za zgodne z
rzeczywistością, gdyż pomijają fakt, że przede wszystkim Polacy należeli do
ówczesnej elity władzy. Natomiast warto przyjrzeć się temu, czy mniejszość
żydowska zyskiwała na tej nadreprezentacji w szeregach aparatu państwowego.
Komuniści już od początku swoich
rządów poświęcali uwagę kwestii ludności żydowskiej. W marcu 1944 roku powołano
przy Krajowej Radzie Narodowej Referat dla spraw Żydowskich, którym kierowali
Adolf Berman (członek KRN, brat Jakuba) i Pola Elster. Pozwalano na tworzenie
organizacji religijnych, szkół oraz partii politycznych. Zgodę na rejestrację
dostały partie syjonistyczne, religijne oraz Bund - nie wyrażono jej za to
trzem ugrupowaniom ze względu na antydemokratyczny, prawicowy charakter
(Szaynok, 2004, s. 188). Do Polski mogły również przyjeżdżać organizacje charytatywne (np.
amerykański Joint), a także te ułatwiające emigrację. Można domniemywać, że
przychylność wobec nich była sposobem na ocieplanie wizerunku Polski Ludowej w
państwach zachodnich, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, gdzie żydowska
populacja stanowiła liczną grupę. Do pewnego momentu komuniści nie mieli
problemu z wyjazdami Żydów na terytorium Palestyny i nie podejmowali żadnych
realnych działań, żeby je powstrzymywać. Zaczęło to się zmieniać jesienią 1946
roku, kiedy pojawiło się zjawisko
przewlekania decyzji dotyczących wyjazdów z kraju. Władze nie pozostawały również
obojętne wobec antysemickich incydentów. Po pogromie krakowskim z sierpnia 1945 roku takie postawy zostały przez Sekretariat Polskiej Partii Robotniczej
(PPR) mocno potępione i wykorzystane jako pretekst do dyskredytowania opozycji.
Jako sprawców tych zajść wskazywano reakcjonistów, zwolenników rządu
londyńskiego, współpracujących z „agenturą hitlerowską” (Szaynok, 2004, s.193). Po najsłynniejszych i najbardziej krwawych zajściach
mających miejsce w Kielcach w lipcu 1946 roku, gdzie zabito w jeden dzień
kilkadziesiąt osób na ulicach miasta, zawarto porozumienie z
przedstawicielami syjonistów. Dzięki niemu bez większych przeszkód do końca roku
wyjechało z kraju 70 tysięcy osób (Szaynok, 2007). Stanowili oni bardzo dużą
część całej społeczności - według danych z lipca 1946 roku w Polsce było ich
220 tysięcy (Szaynok, 2018). Tak masowa emigracja wśród Żydów nie powinna
dziwić. W gronie partii wiele osób przyznawało, że taki proces jest w zasadzie konieczny.
Obawiano się, że siły opozycyjne
mogłyby żerować na uprzedzeniach społeczeństwach, poprzez podkreślanie wpływu
osób pochodzenia żydowskiego we władzach państwa. Władysław Gomułka
wielokrotnie podkreślał, że obecność polityków tej narodowości w PPR-ze jest
dla tego ugrupowania po prostu szkodliwa. Twierdził, że stanowi przeszkodę w
jego dotarciu do szerszych grup społecznych, przede wszystkim do inteligencji,
mieszkańców wsi, a także w pewnym stopniu do robotników (Szaynok 2004, s.193). Nastawienie
władz wydawało się być bardzo pragmatyczne - nie chciano próbować na siłę
zwalczać antysemityzmu w społeczeństwie, gdyż było to zwyczajnie nieopłacalne. Można by jednak wskazać
członków partii, którym nie zależałoby na tym niezależnie od okoliczności, gdyż
takie uprzedzenia były obecne również w jej strukturach (tamże).
Warto zwrócić też uwagę na politykę
zagraniczną państwa polskiego w kwestii przyszłości ziem palestyńskich.
Rozwiązanie tego problemu było bardzo istotne dla społeczności żydowskich
zamieszkujących Europę, gdyż wiele osób rozważało emigrację do Ziemi Świętej. Polacy
optowali w tym wypadku za odebraniem mandatu nad Palestyną Wielkiej Brytanii i rozwiązaniem problemu przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Kiedy
rzeczywiście organizacja się tym zajęła, rząd postulował dopuszczenie do obrad
Agencji Żydowskiej, za co dostał podziękowania od Centralnego Komitetu Żydów w
Polsce. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że na forum ONZ przedstawiciel
polskich władz Alfred Fiderkiewicz zachęcał osoby wyznania mojżeszowego do
pozostania w kraju i zwracał uwagę na przyjęcie ustawodawstwa penalizującego
antysemityzm. Wykazywał jednak zrozumienie dla osób, które ze względu na swoją
kondycję psychiczną wolą zamieszkać w historycznej ojczyźnie (Szaynok, 2007, s.
87-88). Można więc stwierdzić, że władze chciały ukazać Polskę jako miejsce,
które może być spokojnym i bezpiecznym domem dla wszystkich. W znacznym stopniu
był to jednak tylko zabieg wizerunkowy, gdyż w praktyce nie podejmowano żadnych
konkretnych działań, które miałyby ten obraz urzeczywistnić.
W październiku 1947 roku wydano
uchwałę Sekretariatu KC PPR, zatytułowaną: „Praca i zadania PPR wśród ludności
żydowskiej". Stwierdzono w niej, że naród żydowski może liczyć na oparcie
w bloku wschodnim, a rozwiązanie jego problemów musi być oparte na wspólnej z
narodem polskim pracy i walce o nowy ustrój demokracji ludowej. Miało to się
odbywać na zasadzie porozumienia, a nie podporządkowania. Precyzowano w nim zasady współpracy partii
oraz innych organizacji żydowskich. Warto zauważyć, że nie przeszkodziło to w
stosowaniu wobec nich różnego rodzaju represji. Przykładem może być aresztowanie działaczy podejrzanych o rewizjonizm
czy organizację nielegalnej imigracji, które zostały dokonane przez Ministerstwo
Bezpieczeństwa Publicznego. W uchwale wspominano również o kwestii palestyńskiej. Polska miała zmierzać do ustalenia na tym terenie
takich form państwowych, które zadowolą aspiracje zarówno Żydów, jak i Arabów
(Szaynok, 2004, s.194-195). Potwierdziło się to na posiedzeniu Zgromadzenia
Ogólnego ONZ 29 listopada 1947 r., kiedy Polska zagłosowała za podziałem
terytorium Palestyny. W izraelskiej wojnie o niepodległość cały blok wschodni
wspierał to nowo utworzone państwo. W kontekście polskim warto zwrócić uwagę na
fakt, że w Bolkowie utworzono obóz szkoleniowy dla ochotników do Hagany, czyli żydowskiej
organizacji paramilitarnej działającej na ziemiach palestyńskich. Szkoleniem
zajmowali się przede wszystkim jej wysłannicy, chociaż na miejscu obecni także
byli żołnierze Wojska Polskiego oraz Armii Czerwonej. Zanim Biuro Polityczne KC
PPR postanowiło o przydzieleniu sprzętu do ćwiczeń, broń załatwiano nielegalnie
z kibuców. Z możliwości uczestnictwa w tym przedsięwzięciu skorzystało
ostatecznie nawet 2500 osób (Szaynok, 2007, s.113). W dniu ogłoszenia
deklaracji niepodległości Izraela, Minister Bezpieczeństwa Publicznego zakazał
organizacji w Polsce demonstracji i wieców, wywieszania izraelskich sztandarów
oraz nakazał czuwać przy lokalach organizacji żydowskich. Chciano w ten sposób
uniknąć antysemickich prowokacji, gdyż niepokoje społeczne nie były wtedy
władzom na rękę (Szaynok, 2007, s.126). Niedługo potem nawiązano z Izraelem
stosunki dyplomatyczne, a z racji szybkiego pogorszenia się relacji tego
państwa z blokiem wschodnim, jesienią 1948 r. MBP rozpoczęło działania
wywiadowcze wobec jego poselstwa.
Zmiana stosunku Związku Radzieckiego
do Izraela spowodowana była coraz ściślejszą współpracą tego drugiego państwa ze Stanami
Zjednoczonymi. W
ZSRR rozpoczęto antysemicką nagonkę, której przejawem była likwidacja
organizacji żydowskich i prześladowanie ich działaczy. Kulminacją tych działań
było aresztowanie grupy lekarzy w styczniu 1953 roku, na podstawie oskarżeń o
terroryzm. Mieli szpiegować na rzecz USA oraz doprowadzić do śmierci wysoko
postawionych urzędników państwowych (Szaynok, 2007, s.160). Państwa bloku
wschodniego musiały oczywiście wziąć przykład z polityki Stalina. Pierwsze
zmiany w polskiej polityce w kwestii żydowskiej można zaobserwować latem 1948
roku. Symbolicznym momentem była likwidacja odrębnej wystawy przedstawiającej
osiągnięcia Żydów na Wystawie Ziem Odzyskanych we Wrocławiu, ważnej
propagandowej imprezie. Rozpoczął
się też proces zjednoczenia ugrupowań ruchu robotniczego, który z pomocą
żydowskich komunistów, doprowadził ostatecznie w styczniu 1949 do przymusowego samorozwiązania
się Bundu. W tym samym roku doprowadzono również do likwidacji ugrupowań syjonistycznych,
a ich przedstawicieli usuwano z władz komitetów żydowskich. Instytucje
religijne, edukacyjne, a także wszystkie inne, zostały usunięte lub podporządkowane władzy. W 1950
roku powstała w pełni zależna od partii nowa reprezentacja społeczności -
Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów, a działalność w kraju musiała zakończyć
organizacja Joint. Szukano
również osób pochodzenia żydowskiego wewnątrz partii, które mogłyby wystąpić w
roli kozła ofiarnego. Wzorowano się na Czechosłowacji, gdzie odbył się bardzo
dobrze zorganizowany pokazowy proces. Ostatecznie do czegoś takiego nie doszło,
prawdopodobnie dlatego, że potencjalni kandydaci, z Jakubem Bermanem na czele,
byli zbyt mocno powiązani z prezydentem Bierutem. Wszelkie środowiska uznawane
za syjonistyczne zaczęły być przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego
dokładnie inwigilowane. Walka z tą ideą była wykorzystywana jako pretekst do
czystek w Wojsku Polskim oraz w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Likwidacją
wpływów tych środowisk była też tzw. „opcja na rzecz państwa Izrael”, czyli
akcja znacznie ułatwiająca legalną emigrację, rozpoczęta komunikatem
Ministerstwa Administracji Publicznej z 2 września 1949 roku o możliwości
wyjazdu na stały pobyt do Izraela. Cele władz zostały ujęte w instrukcji
Wydziału Organizacyjnego KC PZPR dla komitetów wojewódzkich z 3 grudnia.
Chodziło o skłonienie do wyjazdu ludzi wrogich ideologicznie, którzy nie chcą
włączyć się w budowę polskiego socjalizmu, czyli środowisk syjonistycznych, religijnych
oraz inicjatywy prywatnej. Należy za to bezwzględnie powstrzymywać od wyjazdu
robotników oraz inteligencję pracującą (Szaynok, 2007, s.188). Można uznać
takie podejście za pragmatyczne, które pokazuje, że władzom przeszkadzały tylko
grupy niewygodne dla ustroju demokracji ludowej. W ramach samej akcji
(kończącej się we wrześniu 1950 roku) wyjechało ok. 28-29 tysięcy osób. Ponadto
po jej zakończeniu odwołanie od odmowy wyjazdu złożyło kolejne 15 tysięcy - część
została rozpatrzona pozytywnie (Szaynok, 2007, s.202-203). Potem emigracja została właściwie
zahamowana. Przykładem antysyjonistycznego działania było z pewnością zlikwidowanie w szkołach żydowskich w roku szkolnym 1952/53
przedmiotu „historia Żydów”. W kwestiach międzynarodowych natomiast, warto
zwrócić uwagę na uznanie w grudniu 1952 roku izraelskiego posła Arie Kubowego
za persona non grata, a także na represje dotykające ludzi utrzymujących
kontakt z jego placówką dyplomatyczną. Doszło do aresztowania pracownika
poselstwa, obywatela Polski Arie Lernera, z powodu uznania go za amerykańskiego
szpiega. Zatrzymano też inne istotne z politycznego punktu widzenia osoby.
Wśród nich był przewodniczący Wojewódzkiego Komitetu Żydów na Dolnym Śląsku
Jakub Egit, któremu zarzucono chęć odłączenia tego regionu od państwa (tak jak
oskarżano Żydowski Komitet Antyfaszystowski o próbę oderwania Krymu od ZSRR).
Aresztowano też Józefa Gitler-Barskiego, byłego sekretarza generalnego Jointu w
Polsce. Możliwe, że planowano znacznie więcej aresztowań, ale ostre działania
represyjne zahamowała śmierć przywódcy Związku Radzieckiego, po której
złagodzono politykę w tych kwestiach.
Można stwierdzić, że postawa władz polskich w opisanym okresie w stosunku do ludności żydowskiej cechowała się pragmatyzmem i była przede wszystkim wypadkową sytuacji międzynarodowej. Początkowo społeczność ta cieszyła się sporymi, jak na ustrój demokracji ludowej prawami, gdyż było to zwyczajnie opłacalne dla wizerunku państwa. Jednocześnie partii nie zależało na zatrzymaniu tej grupy w kraju, a wręcz uważano, że ich emigracja tylko ułatwi sprawowanie władzy. Po zmianie nastawienia Związku Radzieckiego do Izraela również Polska musiała zmienić swoją politykę. Część działań była zwyczajną kopią rozwiązań zastosowanych w ZSRR. Należy jednak zwrócić uwagę na to, że polityka antyżydowska w Polsce była w wielu aspektach mniej radykalna niż w ZSRR czy Czechosłowacji. PPR i jej następczyni PZPR nie były zainteresowane zbyt dużymi represjami, czego powodem mogły być właśnie spore wpływy osób pochodzenia żydowskiego w elitach władzy. Nieprzystająca do faktów wydaje się być teza, że mieliśmy do czynienia z rządami „żydokomuny”. Świadczy o tym chociażby bierność władzy wobec rodzimego antysemityzmu. Los obywateli zależał przede wszystkim od tego, w jaki sposób odnosili się do ówczesnego systemu i jak to się przekładało na ich działania. Nie miało dużego wpływu to, czy ich narodowość była polska czy żydowska. Nadreprezentacja tych drugich w aparacie represji nie powinna aż tak dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że według szacunków w latach 30. stanowili oni około 30% wszystkich działaczy Komunistycznej Partii Polski (Berendt, 2010, s.38). Jak dobrze wiadomo, wiele osób stanowiących elity władzy w Polsce Ludowej przed II wojną światową działało w tej proradzieckiej organizacji, będącej w zasadzie poprzedniczką PPR-u. Nie było to spowodowane jakąś szczególną „żydowskością” komunizmu, a raczej wypadkową sytuacji w kraju. Prof. Paweł Śpiewak stwierdził, że nie było dla wychodzących z religijnego getta Żydów bardziej odpowiadającej im interesom opcji, niż głoszące równość ruchy lewicowe (Szwedowicz, 2012). Opinia ta nie powinna wydawać się kontrowersyjna, biorąc pod uwagę fakt, że doświadczali oni w Polsce dyskryminacji faktycznej (np. bojkot ekonomiczny) oraz prawnej (np. getta ławkowe). Zmiana ustroju państwa po II wojnie światowej rozwiązała te problemy. Natomiast twierdzenie, że doprowadziło to do ich uprzywilejowania oraz dominującej roli w polityce państwa, należy uznać za zupełnie nieuprawnione. Poza tym warto pamiętać, że działacze komunistyczni mieli negatywny stosunek do religii i związanych z nią tradycji. Dotyczyło to zarówno chrześcijaństwa, jak i judaizmu, co znacznie ograniczało możliwości szerzenia przez osoby pochodzenia żydowskiego poglądów o potrzebie ich uprzywilejowania.
Autor: Jakub Sołtysiak
Bibliografia:
Berendt G. (2010),
Polscy Żydzi wobec komunizmu przed zagładą, „Biuletyn Instytutu Pamięci
Narodowej”, nr 11.
Brzezicki Ł.
(2016), „Żydokomuna czy chamokomuna" na okładce „Do Rzeczy”. „Szerzenie
nienawiści rasowej", https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/zydokomuna-czy-chamokomuna-na-okladce-do-rzeczy-szerzenie-nienawisci-rasowej
(dostęp: 09.03.2022).
Eisler J. (2006), Polski
rok 1968, Warszawa, Instytut Pamięci Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu.
Gąsior M. (2014), „Żyd
Hartman radzi Palikotowi”, „Żydokomuna to nowotwór, którego trzeba się pozbyć”
– świat według „Najwyższego Czasu, https://natemat.pl/104307,zyd-hartman-radzi-palikotowi-zydokomuna-to-nowotwor-ktorego-trzeba-sie-pozbyc-swiat-wedlug-najwyzszego-czasu
(dostęp: 02.04.2022).
Stańczyk Z. (2020), Jacek Wilk z
Konfederacji: Nigdy nie poprę pisowskiej żydokomuny, https://shareinfo.pl/jacek-wilk-z-konfederacji-nigdy-nie-popre-pisowskiej-zydokomuny/
(dostęp: 03.04.2022).
Szaynok B. (2004),
Komuniści w Polsce (PPR/PZPR) wobec ludności żydowskiej (1945-1953),
“Pamięć i Sprawiedliwość”, nr 3/2 (6), s.185-203.
Szaynok
B. (2018), Ludność żydowska w Polsce (1944‒1968), https://polin.pl/pl/system/files/attachments/wstep_kontekst_historyczny_0.pdf
(dostęp: 09.03.2022).
Szaynok B. (2007), Z historią i
Moskwą w tle. Polska a Izrael 1944-1968, Warszawa, Instytut Pamięci
Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Szwedowicz A. (2012), "Żydokomuna",
https://dzieje.pl/ksiazka/zydokomuna (dostęp: 09.03.2022).